Minęło już trochę czasu od ostatniego wpisu na Onibe, ale co się odwlecze to nie uciecze. Czy jakoś tak. Brak nam czasu na Internety, nie czytujemy już blogów i nie prowadzimy naszych, ale na szczęście jeszcze nie wypadliśmy z kulturki. Czytujemy książki, oglądamy filmy. W sumie paroma rzeczami warto byłoby się pochwalić, napisać o nich nim wyparują z głów przemyślenia i wnioski. Ponoć co trafia do Internetu, trafia jakby na kamień. Całkiem możliwe.
Dzisiaj zatem dorzucimy nowy kamyczek do swojego stosiku. Okazja ku temu bardzo przyjemna, bo udało się nam przeczytać nową (dla nas, w rzeczywistości już mającą swoje na karku) powieść lubianego i osobiście nam znanego polskiego mistrza kryminału i bizarro – Kazimierza Kyrcza Jr. Od sympatii do sympatycznego krakowskiego policjanta się nie odżegnujemy, zresztą kto miał okazję Kyrcza poznać ten wie, że nie lubić go jest sztuką, znacznie większą niż napisanie dobrego kryminału. Z pierwszym przypadkiem problemu nie ma, drugi zaś jest okolicznością wiodącą dzisiejszego wpisu, gdyż Dziewczyny, które miał na myśli to wyjątkowo udany kryminał. Powieść bardzo-Kyrczowa, ale zarazem zupełnie nie-Kyrczowa. Przypominająca smakiem, fakturą i zapachem inne dzieła Krakowianina, zarazem jednak zupełnie od nich inna i jedyna w swoim rodzaju.
Dziewczyny, które miał na myśli
Zanim przejdziemy do konstruktywnej i nie do końca obiektywnej krytyki, musimy odnieść się do czegoś, co rzuca się w oko… na pierwszy rzut oka. Czytaj dalej