„Ostatnie sprawy Gordianusa” Steven Saylor – recenzja książki

steven saylor - ostatnie sprawy gordianusa

Recenzja książki Ostatnie sprawy Gordianusa

___

Recenzja opublikowana na portalu GILDIA
Autor powieści: Steven Saylor
Kryminał historyczny, powieść detektywistyczna, powieść historyczna
Literatura amerykańska

W życiu każdego kultowego detektywa literackiego najważniejsze są dwie sprawy: pierwsza i… ostatnia. Pierwsza to swoisty comming out, a zarazem impuls nadający opowieści impetu, dziewiczy pocałunek, po którym rodzi się miłość. Oczywiście chodzi o miłość czytelnika do wirtualnej, papierowej postaci, która przez kolejne tomy staje się jego uwielbianym alter ego. Ostatnia sprawa to już inne buty. Rzecz smutna i dołująca, ale przecież nie może być inaczej skoro wiemy, iż po zamknięciu danej historii nie będzie już nic. Finał swoich przygód przytrafiał się, prędzej czy później każdemu. Doczekał go wielki (acz mały ciałem) Poirot, równie wielki (większy ciałem) Holmes, czemu zatem podobna ostateczność nie miałaby się przydarzyć wielkiemu (średniemu ciałem, prawdopodobnie) Gordianusowi Poszukiwaczowi, najsłynniejszemu detektywowi starożytności?

 

Ostatnie sprawy Gordianusa to tytuł nadany przez polskiego wydawcę zbiorczemu reprintowi trzech różnych pozycji, które uprzednio ukazały się na rynku osobno. W skład tomu wchodzą Werdykt Cezara, Gladiator umiera tylko raz i Triumf Cezara. Tutaj należy się krótka notka na temat chronologii cyklu, bowiem Rebis zdecydował się utrzymać kolejność, w jakim tomy zostały oryginalnie powołane do istnienia, co niekoniecznie ma się w zgodzie z fabularnym continuum. I tak, Werdykt Cezara (2004) oraz Triumf Cezara (2008) zgodnie z logiką serii opisują wydarzenia u schyłku kariery Gordianusa, podczas kiedy napisany pomiędzy nimi Gladiator umiera tylko raz (2005) cofa nas do samych początków opowieści o Poszukiwaczu, ukazując to, co miało miejsce pomiędzy pierwszym, a drugim tomem serii (czyli naprawdę dawno, dawno temu). Taki miszmasz nieco utrudnia czerpanie radości z lektury przygód Gordianusa, a przy okazji ujawnia fakt, że wydawcy nie mają w zwyczaju czytać tego, co publikują… A w każdym razie obce są im pragnienia odbiorcy, który życzyłby sobie jeść śniadanie przed obiadem, a przynajmniej kolacją. Jest to jednak drobiazg, który prawdziwemu fanowi starożytności, Rzymu i dobrej, detektywistycznej opowieści nie przeszkodzi w docenieniu książki.

W Werdykcie Cezara wygasa właśnie wojna domowa pomiędzy przyszłym dyktatorem, a jego niedawnym przyjacielem i sojusznikiem, Pompejuszem. Ten drugi zmuszony jest opuścić Italię i szukać szczęścia w Egipcie ptolemeuszy, jednak zamiast wsparcia i drugiej szansy znajduje dramatyczną i okrutną śmierć. W rzymskiej polityce takie rzeczy nie stanowiły niezwykłości, bowiem kto zapragnął być wielkim (w tym przypadku: Wielkim), musiał się liczyć z krótszym i bardziej niebezpiecznym życiem. Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest, iż świadkiem zabójstwa był sam Gordianus Poszukiwacz, który do Egiptu trafił zupełnie nieświadomy, iż Fortuna w politycznej epopei po raz kolejny przeznaczyła mu miejsce nie widza, lecz aktora. Wkrótce na stronicach książki odliczą się także kolejne legendy swoich czasów: znany nam już Cezar czy debiutująca w cyklu Kleopatra, o młodym Ptolemeuszu nie wspominając. Nawiasem mówiąc, polityki i wojny w Werdykcie Cezara nie zabraknie, mimo szybkiej śmierci Gnejusza. Zwycięzca ma własne plany co do Egiptu i aby je zrealizować nie obejdzie się bez paru intryg (kluczowym wątkiem okaże się tytułowy wybór Cezara pomiędzy Kleopatrą a jej bratem) i masakr. Złapany w sam środek tego tajfunu Gordianus zrobi wszystko, aby przetrwać, ale i by rozwiązać zagadkę kryminalną, której ostrze – jak zwykle – godzić będzie w niego samego i jego rodzinę!

Triumf Cezara przynosi wreszcie pokój. Na scenie pozostaje Juliusz Cezar jako samotny, wszechwładny triumfator. A przy tym łaskawy: Juliusz obiecuje nie mścić się na swoich wrogach, a w ramach rekompensaty za przelaną krew postanawia oszołomić Rzym czterema triumfalnymi paradami. Nawet jeśli Cezar spróbowałby zapomnieć o wielkiej polityce (co przecież nie mogło nastąpić), to polityka nie zamierzała zapomnieć o nim. Żona Cezara, Kalpurnia, dowiaduje się o zamachu szykowanym na życie Juliusza. Próbując mu przeciwdziałać porusza niewielką lawinę, która przynosi od nowa śmierć i zgryzotę. Po tajemniczym zgonie Hieronimusa, konkurencyjnego detektywa (wystąpił na łamach Ostatnio widziany w Massilli), Kalpurnia wymusza zaangażowanie się w sprawę na Gordianusie. Poszukiwacz, zmęczony już nadmiarem wrażeń, bardzo niechętnie podejmuje śledztwo – decydujące okazuje się pragnienie pomszczenia przyjaciela i kolegi po fachu, w mniejszym natomiast stopniu chęć ochrony władcy Imperium. Sprawa poprowadzi go do triclinae (salonów, powiedzmy) Marka Antoniusza, Cycerona czy Fulwii, a nawet spotka się z legendarnym nieprzyjacielem Rzymu, samym Wercygnetoryksem (to ten moment, w którym dość wiernie oddający cześć realizmowi historycznemu Saylor pozwala sobie na dopieszczenie fiction w owym historical fiction).

Gladiator umiera tylko raz, jak już wiemy, choć umieszczony pomiędzy dwoma Cezarami, przenosi nas do dalekiej przeszłości, do radosnych i niewinnych czasów, kiedy Gordianus był młody i przystojny, Bethesda posłuszna (na tyle, na ile to możliwe), Eko niemy, a Republika stabilna i zdawałoby się: nieśmiertelna. Nie oznacza to, rzecz jasna, iż Poszukiwacz wiódł wtedy spokojne i nudne życie. Wręcz przeciwnie. Gladiator umiera tylko raz to nie samodzielna powieść, ale zbiór opowiadań (w liczbie dziewięciu), z których każde poświęcono innej przygodzie i coraz to nowym zagrożeniom dla zdrowia lubianego detektywa. Zakres spraw jest bardzo różny: od śledztwa w sprawie zagrożenia życia konsula, po odkrycie… grobu Archimedesa. Niektóre z załączonych opowiadań zostały oparte na szkicach nigdy nienapisanych powieści, inne od samego początku miały być krótką formą. Są dość zróżnicowane, ale łączy je autorskie oko dla detali, ogrom historycznej wiedzy (Saylor napisał pewne opowiadania głównie po to, by „zużyć” materiał ze swoich badań) i… zgrabna, niemal bezbłędna narracja.

Choć Roma sub rosa jest cyklem w założeniu kryminalnym, to każda kolejna historia z Gordianusem w roli głównej zdaje się mieć akcenty przesunięte coraz bardziej ku historii i polityce. Tak też jest w Werdykcie Cezara, gdzie dopiero po około dwustu stronicach akcja zahacza o właściwy cyklowi gatunek. Triumf Cezara jest wprawdzie lepiej zbalansowany, ale i w tej pozycji widać, iż Saylora bardziej interesowała (na przekór znużonemu Gordianusowi) wielka polityka niż detektywistyczna fabuła. Wielość wątków historycznych w żadnym wypadku nie działa na niekorzyść Ostatnich spraw Gordianusa. Wręcz przeciwnie! Naprawdę mało kto ma dar ożywiania magistra vitae z równą swobodą i płynnością co Saylor. Nawet osoby przekonane, że historia jest nudna, z przyjemnością przeczytają te mocno historyczne odcinki cyklu. Nie ma co się dziwić. Saylor nie tylko dysponuje imponującą wiedzą w temacie, ale i szczerozłotym talentem pisarskim. To właśnie dlatego ta ponad ośmiusetstronicowa kniga okazuje się w lekturze lekka i przyjemna, pozostawiając po przewróceniu ostatniej kartki uczucie niedosytu i potrzebę kontynuacji fantastycznej opowieści. Ta jednak już chyba nie nastąpi, więc pozostaje nam cieszyć się tym co mamy, licząc nieśmiało, iż Steven Saylor obmyśla już coś, co okazałoby się godnym następcą Roma sub rosa.

 

___

Metka:

Autor: Steven Saylor
Tłumaczenie: Janusz Szczepański
Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 8/2013
Tytuł oryginalny: The Judgment of Caesar, A Gladiator Dies Only Once, The Triumph of Caesar
Seria wydawnicza: Kryminał
Liczba stron: 816
Format: 150 x 225 mm
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
ISBN-13: 9788378184522
Wydanie: I
Cena z okładki: 54,90 zł

Gildia logo

Dodaj komentarz