„Cień wolności” David Weber – recenzja książki

cień wolności david weber recenzja

Recenzja książki Honor Harrington #14 – Cień wolności

___

Recenzja opublikowana na portalu GILDIA
Autor powieści: David Weber
Science fiction, militarne science fiction, space opera
Literatura amerykańska

Honorverse, literacki wszechświat zbudowany „wokół” postaci Honor Harrington, powoli ale konsekwentnie się rozrasta. Fabuła cyklu (rozumianego sensu largo, bo oprócz klasycznej linii Honor Harrington uwzględniającego też serie poboczne) dawno temu rozlała się na tyle szeroko, że oczywistą niemożliwością jest ogarnięcie jej w pojedynczych powieściach. Samo zliczenie wszystkich istotnych wątków jest zajęciem na długą i spokojną emeryturę (dzięki szczodrości ZUS-u konieczne w takim przypadku byłyby zarazem konkretne znajomości w niejednej bibliotece…), ale spróbujmy chociaż bardzo symbolicznie naszkicować, gdzie doprowadził nas niestrudzony David Weber.

Zakończyła się długa i krwawa wojna Manticore i Haven, a zwaśnione strony nie tylko zawiesiły działania zbrojne, ale i zasiadły do stołu negocjacyjnego, by stworzyć nowy sojusz. Nieposkromiony duet szpiegów, Cahat & Zilwicki, zrobił tyle zamieszania w strukturach Mesy (a tym samym Równania), ile się dało i jest gotów do dalszej rozróby. Solarna flota po raz kolejny została rozbita, tym razem w przestrzeni Manticore, ale ani Biuro Bezpieczeństwa Granicznego, ani władający Ligą Mandaryni nie planują jeszcze złożenia broni, ufni w gargantuiczne zasoby swojego mocarstwa i oczekujący rychłej, ich zdaniem, odmiany losów. Sytuacja uspokoiła się, wreszcie, w Kwadrancie Talbott – dopiero co wcielonym do Imperium obszarze Galaktyki – jednak właśnie tam na horyzoncie rysują się nowe wyzwania. I właśnie do Talbott przenosimy się wraz z fabułą Cienia wolności. Na obrzeżach Ligi Solarnej dzieje się coś niedobrego. Liczne planety ogarniają płomienie wojny domowej. Ktoś – oficjalnie podający się za agenta Manticore – obiecuje przedstawicielom ruchów oporu wsparcie w zrzuceniu jarzma lokalnych satrapów. W rzeczywistości to podstęp Równania, które chce w ten sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: rozproszyć siły Ligi i zdestabilizować ją oraz oczernić Manticore i zredukować kredyt zaufania wobec Imperium na rubieżach. Na szczęście Michelle Henke, admirał dowodząca flotą Manticore w Kwadrancie, ulepiona jest z podobnej gliny co Honor Harrington. Nie ma w zwyczaju wahać się wtedy, kiedy sytuacja wskazuje na szybkie i pewne działanie. Ale zamieszanie z powstańcami to zaledwie przygrywka do nowego rozdania w głównej grze. Henke jak mało kto zdaje sobie sprawę z wielkiej bliskości planet solarnych, gdzie znalazły się jej krążowniki. I szansy, która może się nie powtórzyć…

Rekapitulacja fabuły nie oddaje, jak to zwykle u Webera, wszystkiego, na co można natknąć się podczas lektury, jednak tym razem popularny Amerykanin powściągnął swoje zapędy do generowania obszernych, mocno rozgałęzionych opowieści. Cień wolności to książka względnie krótka (po prawdzie niecałe pół tysiąca stron to niewiele, ale tylko według standardów cyklu Honor Harrington) i w gruncie rzeczy… spokojna. Weber nie zafundował nam żadnego solidnego trzęsienia ziemi, wręcz wziął głęboki oddech i uspokoił akcję. Mało w tej powieści jest klasycznego militarnego science fiction – jedna, bardzo krótka i niezbyt ciekawa bitwa to grubo poniżej poziomu cyklu. Zdecydowanie więcej wCieniu wolności akcentów właściwych uniwersalnej space operze, przede wszystkim dialogów. Dobrych, czasami dowcipnych, płynnych… nie zawsze jednak odkrywczych.

Najświeższa powieść Davida Webera nie jest, niestety, perełką literatury science fiction, ale nie odbiega aż tak bardzo od ogólnych klimatów coraz bardziej obszernego cyklu. Książkę czyta się przyjemnie i szybko, czas przy niej upływa miło – na nic więcej nie można liczyć. Cień wolności to przede wszystkim wypełniacz miejsca – pozycja, której zadaniem jest naszkicowanie tła i doprecyzowanie rozmaitych detali. Dopiero na tym tle pojawi się opowieść bardziej konkretna, która potężnym uderzeniem zwali z nóg. Na to przynajmniej wypada liczyć. Reasumując: Weber minimalnie rozczarował, nie na tyle jednak aby odradzić lekturę tej powieści.

___

Metka:

Autor: David Weber
Tłumaczenie: Radosław Kot
Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 5/2014
Liczba stron: 480
Format: 128 x 197 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788378185307
Wydanie: 1
Cena z okładki: 37,91 zł

Gildia logo

2 thoughts on “„Cień wolności” David Weber – recenzja książki

Dodaj komentarz