Felieton Miesięcznik Literacki # 06 – styczeń

No i proszę, jeszcze styczeń nie zdążył zawitać na nasz blog, a już połowa marca. Zaległości, zaległości, zaległości… Oto nasz styczniowy odcinek felietonu literackiego z łamów Qfanta.

MIESIĘCZNIK LITERACKI – STYCZEŃ 2012  

Styczniowy Miesięcznik Literacki zacznę dość nietypowo, bo od zdarzenia już lutowego. Jak zapewne wiecie, 1 lutego odeszła Wisława Szymborska: laureatka literackiej Nagrody Nobla, wybitna poetka. Autorka poezji mądrej: czasem zabawnej, czasem refleksyjnej. Część jej wierszy zna każdy były i obecny licealista. Mój ulubiony – „Nic dwa razy” – jest nie tylko jednym z najchętniej deklamowanych utworów na wszelkiej maści konkursach recytatorskich (przynajmniej tak było parę lat temu), ale także posłużył jako tekst piosenki wykonywanej ongiś między innymi przez Łucję Prus (muzykę skomponował Andrzej Mundkowski).

Tych, których zasmuciła śmierć Poetki, z pewnością ucieszy wiadomość, że na wydanie czeka jeszcze jeden tom jej poezji. Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej, (…) zdradził, że na wydanie czeka jeszcze jeden tom poetycki. „Wisława Szymborska nie była poetką, ona jest poetką. Są też jeszcze wiersze nieopublikowane. Zażartowała kiedyś, że ten tomik powinien się nazywać »Wystarczy«, dziś to nie jest już śmieszne” – dodał Rusinek. I zapowiedział, że książka powinna się ukazać w ciągu kilku miesięcy[1].

Przechodząc jednakże do tematów styczniowych, zaczniemy… dość błaho, szczególnie w porównaniu z poprzednim newsem. Literatura niejedno ma imię i może znaleźć schronienie na różnych nośnikach. Nie mówię tutaj bynajmniej o książkach elektronicznych, o nie! Raczej o przedmiotach, które mogą posłużyć do zadrukowania. Nominowany do Nagrody Pulitzera Dave Eggers napisał tekst, który ukazał się na… zasłonie prysznicowej! Czemu? Z jednego, jakże racjonalnego, powodu: jego opowiadanie jest bowiem monologiem wewnętrznym zasłony prysznicowej. Zadrukowana zasłona stanowi 16. numer kwartalnika artystycznego „The Thing”, którego każda edycja ukazuje się na innym przedmiocie. Wcześniej była to deska do krojenia, na której ukazało się opowiadanie Starlee Kine, zasłony okienne z tekstem Mirandy July czy okulary z tekstem Jonathana Lethema na oprawkach. Jak pisze „The Guardian”, zasłona kosztuje 65 dol.[2].

Nieraz już wspominałam o nieodrodnym pragnieniu większości bibliofili, by natknąć się na zaginiony rękopis czy zapomniane przez czas dzieło znanego pisarza. W gronie autorów, których zguby najchętniej byśmy odkryli, pomijając indywidualne preferencje, znalazłyby się z pewnością nazwiska głośne, z pierwszych stron niegdysiejszych gazet oraz dzisiejszych podręczników. Do takich nie sposób nie zaliczyć między innymi Henryka Ibsena, autora słynnej „Dzikiej kaczki”.

Istnieje wszakże niebezpieczeństwo, że pragnienie takie spotka się z chęcią zysku ze strony wielbicieli łatwego zarobku. W takim zderzeniu bibliofil, zaślepiony niespodzianym kontaktem z białym krukiem, nie ma żadnych szans. Nie znaczy to na szczęście, że oszustwo nie wyjdzie na jaw. Jak w przypadku Geira Ove Kvalheima, przeciw któremu w Norwegii właśnie zaczyna się proces.

Kvalheim, reżyser, aktor i scenarzysta, miał zdobyć nieznaną wcześniej sztukę Ibsena „Solguden” („Bóg słońca”), egzemplarze innych sztuk z jego dedykacjami, rzekomy notes noblisty Knuta Hamsuna z 1943 r. zawierający list do Hitlera oraz inne pisma i listy Hamsuna. Kvalheim sprzedał te teksty norweskiemu handlarzowi starymi drukami Rolfowi Warendorfowi, który uznał je za prawdziwe, a następnie pośredniczył w ich dalszej sprzedaży. Jednym z kupców była Biblioteka Narodowa w Oslo, która wydała na fałszywki 695 tys. koron norweskich[3]. Wiadomo już, że Kvalheim sprzedał co najmniej 13 sfałszowanych pism, ale ich liczba może być większa. Grozi mu do sześciu lat więzienia[4].

„Bóg słońca”?! Brzmi równie niedorzecznie jak „Życie i nauka Jezusa z Nazaretu” pióra Thomasa Jeffersona, prawda? Z tym że… drugie dziełko jest autentyczne i zostało właśnie opublikowane w nowym wydaniu przez Penguin Group (USA). „Życie i nauka Jezusa z Nazaretu” powstały wskutek znacznego odchudzenia Biblii. Jefferson miał swoje, zupełnie rewolucyjne poglądy na temat Świętej Księgi. Trudno było mu pogodzić się z informacjami o wielu cudach. Dlatego też zdecydował się wyciąć fragmenty, które wydały mu się zbyt niewiarygodne. Za życia Jeffersona o istnieniu książki wiedzieli tylko nieliczni; przyjaciele i rodzina. Jego prawnuczka sprzedała egzemplarz książki w 1895 roku Smithsonian Institution. Do pierwszej publikacji doszło w 1904 roku, czyli 78 lat po śmierci prezydenta[5].

Jefferson swoją wersję Biblii miał tworzyć poprzez wycinanie fragmentów oryginału… maszynką do golenia.

Cóż, mają swoje losy książeczki…

[1] http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114528,11075245,Bedzie_jeszcze_jeden_tomik_Wislawy_Szymborskiej.html.

[2] http://wyborcza.pl/1,115412,10947567,Opowiadanie_na_zaslonie_prysznicowej.html.

[3] 100 NOK (koron norweskich) = 56,76 PLN = 16,61 USD = 12,85 EURO; zob. http://norwegia.geozeta.pl/kurswaluty.

[4] http://wyborcza.pl/1,115412,10905992,Proces_za_podrobionego_Ibsena.html.

[5] http://kultura.onet.pl/wiadomosci/byly-prezydent-usa-napisal-swoja-wersje-biblii,1,5000600,artykul.html.

Artykuł dostępny jest na Qfancie – możecie go przeczytać TUTAJ

13 thoughts on “Felieton Miesięcznik Literacki # 06 – styczeń

  1. Nie ma się czym przejmować. Na łące już me myśli, a przecież marzec dopiero;)
    Bez względu na czas, Wiesławia Szymborska i jej fantastyczne teksty/wiersze ,będą w moich myślach i nawet nie czytając jeszcze nowego tomiku , wiem że będę bogatsza o tysiące słów, zwrotów, fraz, przenośni…które w niebanalny sposób skomponowała Mistrzyni poezji polskiej.

    • była niezła, to fakt
      ale czymże jest poezja wobec prawdziwej wiosny?
      czymże jest cokolwiek, wobec prawdziwej wiosny?

  2. Ja już nic nie wspomnę o moich z-a-l-e-g-ł-o-ś-c-a-ch… Póki co wszystko zrzucam na pogodę.
    Prywatnie mam sentyment do Szymborskiej i jej poezji, ponieważ wiąże się z nią wiele miłych chwil. Od zawsze uwielbiałam przygotowywać monodramy i recytować, a poezja Szymborskiej jest wprost znakomita jeśli idzie o wszelkiej maści konkursy.

    • sentyment do niej warto mieć – nie przepadam za celebrytami, ale ona sobie chyba zasłużyła na chwilę sławy. Fajnie pisała, z sercem. Teraz celowo nie wracam do niej, nie chcę na fali niedawnej śmierci, ale… za jakiś czas warto będzie odświeżyć te rejony literatury.

      zaległości… eh, słowo klucz, pasuje wszędzie i zawsze ;-(

      • Celebrytka… ciekawie powiedziane. Ja ją lubię za zmysł obserwacji, z prostej, codziennej i małej rzeczy potrafiła wyciągnąć wnioski natury uniwersalnej. Najbardziej to chyba urzekły mnie jej teksty, w których znakomicie wyłapywała taką „ulotność” i „czasowość” oraz „istnienie w niestnieniu” czy na odwrót, jak np. to o czym pisze w „Perspektywie”. Niemniej jeśli idzie o formę jest to poezja zupełnie innego kalibru niż np. Miłosza czy Herberta, ale i tak jest w niej „coś”, co przyciąga do siebie.

        • ja chyba wolę właśnie ją od Miłosza czy Herberta. Ona była zawsze autentyczna i spostrzegawcza, a poza tym nie popadała w grafomanię. Przynajmniej na ogół. Ot, przyjemna poezja, dobrze czasem robiąca na sercu…

Dodaj odpowiedź do Onibe Anuluj pisanie odpowiedzi