Europa już bez ostatniego wielkiego humanisty

Ostatnie dni i tygodnie obfitowały w wydarzenia. Szalone negocjacje wokół możliwego Brytyjskiego wystąpienia z Unii Europejskiej, powracający z krótkiego urlopu kryzys uchodźczy, stopniowe ale konsekwentne uwalnianie się Polski z pęt liberalizmu i okowów państwa obywatelskiego, coraz silniej iskrzące relacje pomiędzy Turcją a Rosją, kolejne atomowe próby koreańskiego reżimu… Lista jest naprawdę długa. Ale najpoważniejszym wydarzeniem jest, naszym zdaniem, śmierć Umberto Eco, człowieka-instytucji, być może ostatniego wielkiego humanisty Starego Świata.

eco

Umberto Eco zmarł w zeszły piątek w Mediolanie, w wieku 84 lat (dzisiaj odbywa się pogrzeb, na Zamku Sforzów w Mediolanie). Pokonał go rak. Szerokiemu światu znany jest przede wszystkim jako autor Imienia Róży, choć – gwoli ścisłości – pewnie dla większości odbiorców jego nazwisko kojarzy się raczej poprzez związki ze scenariuszem do filmu o takim tytule.

Napisał siedem powieści, lecz to właśnie Imię Róży pozostaje – i pewnie już na zawsze pozostanie – tą, która najlepiej utrwaliła jego imię. Trochę szkoda, gdyż debiut pisarski wielkiego Włocha, mimo oczywistych walorów, nie do końca jednak oddaje charakter Eco jako pisarza. Czytaj dalej

„W 80 sekund dookoła wszechświata” – artykuł z Qfantu

q18W ramach walki z dziurami w archiwach, prezentujemy dzisiaj artykuł opublikowany w grudniowym, osiemnastym, numerze Qfantu. Tym razem na wokandę trafił motyw podróży, który zbadaliśmy (bardzo pobieżnie) w literaturze science fiction. Czemu pobieżnie? Cóż, powiedzmy, że nie da się w kilku zdaniach ująć czegoś, co stanowi dobrze zamaskowaną istotę gatunku. Bo przecież, czy wyobrażacie sobie którąkolwiek z kluczowych historii science fiction bez wątku podróży? Zresztą, nie uprzedzajmy faktów. Więcej przemyśleń poniżej.

Miłej lektury!

h

W 80 sekund dookoła wszechświata, czyli słów parę o warpach, nadprzestrzeni i innych przypadkach specjalnych

Pomyśl, w rakiecie człowiek może pęknąć jak bąbel albo skrzepnąć, albo rozgotować się, albo tak prędko wybuchnąć krwią, że ani krzyknie, a potem tylko kosteczki stukają w blachę, kręcą się po orbitach Newtona z poprawką einsteinowską, te nasze grzechotki postępu! A my ochoczo, bo to piękna droga, aż doszliśmy, i w tych komórkach, nad tymi talerzami, wśród nieśmiertelnych pomywaczek, z hufcem wiernych szaf, klozetów oddanych, tu jest nasze ziszczenie… popatrz Kelvin.

Stanisław Lem, „Solaris”

Czy zastanawialiście się kiedyś, czym jest podróż?

Gdybyśmy chcieli odpowiedzieć na to pytanie mając na uwadze przede wszystkim oszczędność słów (takie czasy, oszczędzać należy na wszystkim…), wskazalibyśmy w definicji na główny cel podróży, tj. zmianę lokacji. Podchodząc do tematu czysto teoretycznie (brudnym teoriom powiedzmy stanowcze „niet”!) możemy przyjąć, że proces przemieszczania się jest absolutnie drugorzędny wobec jego „docelowości”. Zapewne nie zgodziliby się z tym filozofowie, którzy jednak, jako rzadko godzący się sami z sobą, w pełni kwalifikują się do pominięcia w niniejszych rozważaniach. Dodajmy do tego doświadczenia tak zwane własne – któż z nas nie telepał się nigdy słynnym „ogórkiem” po szwajcarsko-serowych drogach Rzeczypospolitej Dowolnego Numerka? Któż z nas nie stał wciśnięty niczym szprotka pomiędzy sardynki w środkach komunikacji publicznej, narażony na krew, pot i łzy braci w procederze? Kto z nas, wreszcie, nie odmierzał nieskończoności w niekończących się korkach, objazdach, zatorach i remontach? No właśnie. Aż chciałoby się rzec, że podróż to coś, co należałoby wykreślić z tablicy umysłu. Czytaj dalej

Dwójki Onibe Quasiprzewodnik Subiektywny Po Fantastyce

Alice poprosiła nas o podanie kilku tytułów fantastycznych, które warto by uwzględnić w harmonogramie lektur. Znawcami tematu nie jesteśmy, ale przecież zarówno po science fiction jak i fantasy sięgamy chętnie, a i w ciągu wielu lat potyczek z rozmaitą makulaturą zdążyło się nam odłożyć trochę wspomnień na temat konkretnych tytułów. Z uwagi na wrodzone lenistwo, które nie pozwala porządnie wziąć się i dokończyć kilku większych wpisów – m.in. pewnej recenzji filmowej, którą już straszyliśmy dawno temu – postanowiliśmy zrobić z tej odpowiedzi nowy wpis. Dla Alice, dla wszystkich zainteresowanych ale i dla nas samych. Tego podsumowania sami jesteśmy ciekawi.

Acha, jedna rzecz: kolejna część nastąpi ;-). Ta lista nie zamyka tematu. Nie prezentuje nawet dzieł wyłącznie najlepszych. Póki co, zapraszamy do lektury pierwszej piętnastki.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Czytaj dalej

„Wygoogluj sobie kulturę, czyli krótki felieton o szukaniu” – uzupełnianie archiwów na onibe

Parę miesięcy temu zapraszaliśmy Was do lektury czternastego numeru Qfantu, w którym znaleźć mogliście – między innymi – nasz artykuł o… googlowaniu ;-). Rzecz się zwie „Wygoogluj sobie kulturę, czyli krótki felieton o szukaniu”. Jako, że w necie dostępny jest już kolejny numer Qfantu, czas najwyższy aby nasz tekścik zasilił wreszcie domowe archiwa…

Jeśli jeszcze nie czytaliście, zapraszamy do lektury. Zarówno na Qfancie (numer pdf dostępny tutaj – polecamy także kilka innych ciekawych artów i opowiadań) jak i na Onibe (poniżej). Jednocześnie, aby nie dublować ciekawej dyskusji, linkujemy wcześniejszy wpis – zajawkowy – o tym artykule.

Miłej lektury.

Czy pamiętacie jeszcze te czasy − mroczne, odległe, jakże umykające dzisiejszemu rozeznaniu − kiedy człowiek nie był przypięty do Internetu? Och, wiem, wcale nie umknęło mi, że różnego rodzaju sprzęgi łączące ludzki mózg z siecią dopiero są w planach i że w najbliższym markecie się ich jeszcze nie dostanie. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: wciśnięcie kabla gdzieś pomiędzy prawą a lewą półkulę szarego kalafiora, zwanego w języku gladiatorów i westalek encephalonem, niewiele już zmieni. Czytaj dalej

Jacek Malczewski, symboliści i Onibe

Bardzo miło jest nam pochwalić się, że Wydawnictwo UMCS udostępniło w końcu książkę „Jacek Malczewski i symboliści”. Przyjemność jest w tym przypadku o tyle egoistyczna, że pośród niemal trzydziestu artykułów, które stanowią jej treść, znalazł się także jeden nasz. „Marmurowe pieśni, mówiące obrazy” – kilka uwag o synestezji w Aniele Śmierci i Zatraceniu Kazimierza Przerwy-Tetmajera to dzieło ładniejszej i mądrzejszej połówki Onibe, na co dzień podpisującej się jako Izabela Grzelak-Barczewska ;-). Czytaj dalej

„Qfant” nr 14 już jest, a w nim…

Qfant o numerze 14 już dostępny jest do czytania (TUTAJ) Oczywiście za free ;-). Znajdziecie w nim, poza różnymi ciekawymi rzeczami, między innymi jeden bardzo nieciekawy i ogólnie głupawy tekst autorstwa brzydszej połówki Onibe („Wygoogluj sobie kulturę czyli krótki felieton o szukaniu„). Cóż… przynajmniej nie powiecie, że nie ostrzegliśmy, prawda?

Prawda!

Swoją drogą, skoro już o naszym artykule mowa, to jest to dobry moment aby podziękować Logosowi Amicusowi, bowiem… pewien jego post bardzo, ale to bardzo przyczynił się do powstania artykułu.

No, ale co my tu ględzimy… do czytania, do czytania! 😉

Wstępniak i spis treści znajdziecie TUTAJ.

Felieton: alfabet kryminalny. Część osiemnasta – „R”.

Było „S”, było „Ś”, pora na… „R” ;-). Warto nadmienić, że „R” zostało nijako wywołane do tablicy przez swojego imiennika. Z tego co wiemy R jeszcze w żaden kryminał się nie wplątał, ale gdyby jednak… to gotowi jesteśmy dodać aneks do niniejszego wpisu 😉

R” jak Czytaj dalej

Felieton: alfabet kryminalny. Część szesnasta – „S”.

Wbrew pozorom, po „P” przychodzi „S”. Tak przynajmniej mam wyjaśnione w ściądze. Tak też jest wydrukowane w harmonogramie Alfabetu Kryminalnego Izy. I tej wersji będziemy się trzymać, ot co! ;-). Zresztą, kolejność literek nie jest SZCZEGÓŁEM, którym warto by się zajmować… w przeciwieństwie do innych SZCZEGÓŁÓW, którymi zająć się jak najbardziej warto…

A teraz niespodzianka… dzisiaj będzie o… nie zgadniecie… o SZCZEGÓŁACH 😉

S” jak SZCZEGÓŁ Czytaj dalej

Felieton: alfabet kryminalny. Część piętnasta – „P”.

Alfabet Kryminalny Izy wraca po krótkiej, ledwie miesięcznej, przerwie ;-). Ostatnio rozważaliśmy ofiarność litery „O”, teraz, zgodnie z logiką i ściągą z podstawówki (alfabet dla opornych), wyszło nam, że nadeszła pora na „P”. I oto jest!

P” jak PORTRET PAMIĘCIOWY Czytaj dalej